|

Aleksandra Ciochoń: „Siatkówka ma im sprawiać radość”

Aleksandra Ciochoń przez kilka sezonów reprezentowała naszą drużynę na parkietach 1-ligowych. Dwie poważne kontuzje zmusiły Olę do zakończenia kariery i zajęcia się pracą trenerską. Obecnie nasza była zawodniczka zajmuje się szkoleniem młodzieży w naszym klubie.

Jak to się stało, że trafiłaś do Tarnowa, bo jednak z Twojej rodzinnej miejscowości (Gdańsk) kawałek do Tarnowa jest?

Pamiętam, że po rozmowie telefonicznej z Piotrem Górnikiewiczem zdecydowałam się na przeprowadzkę do Tarnowa. Zależało mi na tym, aby pogodzić trenowanie ze studiowaniem, a tutaj była taka możliwość. Pierwsza moja podróż z rodzinnego miasta do Tarnowa trwała 13 godzin. Nie ukrywam, że wtedy trochę się przeraziłam, ale w tym samym roku zaczęły kursować pociągi pendolino (śmiech). 

Co w ogóle sprawiło, że zaczęłaś trenować siatkówkę?

Na pierwszy trening siatkówki namówiła mnie kuzynka, która jednak szybko zrezygnowała, a ja zostałam „na hali” ładnych parę lat. 

Twoja kariera nie była delikatnie mówiąc usłana różami doznałaś poważnej kontuzji po czym jednak zdecydowałaś się na powrót, ciężko jest wrócić do gry po takim urazie, bo mimo wszystko wróciłaś do drużyny i wydawało się, że poziom sportowy nie uległ obniżeniu?

Wbrew pozorom ta kontuzja wiele mnie nauczyła. Przede wszystkim cierpliwości. Chciałam jak najszybciej wrócić na boisko, ale to wymagało czasu. Po rehabilitacji stopniowo dołączałam do treningów. Był to trudny czas, ale mozolna praca pozwoliła mi w jakimś stopniu odbudować formę sprzed urazu. 

Budowania drużyny mogącej wywalczyć awans i grać w Tauron Lidze, sezon 2020/21, byłaś naszą libero, już wtedy wydawało się, że drużyna powalczy o awans, okazało się jednak, że delikatnie mówią do tego awansu było bardzo daleko. Jak wspominasz ten sezon jeśli chodzi o zespół oraz Twoją kontuzję, która sprawiła, że musiałaś zakończyć karierę, był jeszcze pomysł powrotu?

W sezonie 2020/2021 miałyśmy młody zespół, dobrze się dogadywałyśmy. Nie udało nam się awansować, ale wspominam ten czas z sentymentem. Niestety, kolejny uraz tego samego kolana sprawił, że musiałam pożegnać się z siatkówką. Nie myślałam już o powrocie na parkiet, bo zdrowie jest najważniejsze. 

Kończysz karierę i pojawia się propozycja pracy trenerskiej, to była spontaniczna decyzja czy chęć pozostania przy siatkówce? Pytam, bo skończyłaś również kierunek studiów nie związany ze sportem mogłaś robić zupełnie inne rzeczy.

To był taki moment, w którym już wiedziałam, że nie wrócę na parkiet, a brakowało mi siatkówki. Lubię pracę z młodzieżą, więc zgodziłam się bez wahania. Robię też inne rzeczy, związane właśnie z kierunkiem studiów, który skończyłam. Sport zawsze był dla mnie ważny i bardzo się cieszę, że przy nim zostałam, choć trochę w innej roli. 

Jak tak popatrzymy sobie na drużyny ligowe to mało kobiet jest trenerami, chcesz pozostać przy młodzieży, czy jednak łamać stereotypy o poprowadzić kiedyś seniorski zespół? Na przykład Magda Szabó powiedziała kiedyś, że nie ma opcji aby była trenerką. 

Bardzo lubię wyzwania, więc kto wie… (śmiech)

Pracujesz z młodzieżą, o czym już powiedzieliśmy. Na co stawiasz w tej pracy, czy to ma być forma zabawy, jakiegoś przygotowania do siatkówki seniorskiej?

Pracuję z młodzieżą, która stawia swoje pierwsze kroki w sporcie. Ważne dla mnie jest to, aby dziewczyny przychodziły na trening z uśmiechem na ustach i rozwijały się. Widzę, jak bardzo się starają. Siatkówka ma im sprawiać radość. 

Nie każda zapewne z Twoich podopiecznych będzie drugą np. Magdaleną Stysiak, ale chyba warto, żeby te treningi nauczyły młodych ludzi odpowiedzialności, punktualności i pracy w zespole?

Oczywiście, że warto. Siatkówka to gra zespołowa, więc dziewczyny muszą sobie ufać i współpracować. Treningi uczą systematyczności, cierpliwości, a mecze pozwalają sprawdzić, czy ktoś potrafi sobie radzić ze stresem i emocjami. Nawet jeśli moje podopieczne nie będą wiązały swojej przyszłości z siatkówką, to z pewnością wiele wyniosą. 

Masz jakieś trenerskie marzenie dotyczących Twoich młodych siatkarek, jak tak to jakie?

Chciałabym, aby dziewczyny dalej tak ciężko pracowały na treningach, a efekty i wyniki przyjdą w odpowiednim czasie.

Na koniec pytanie trochę podsumowujące i tak wracając do początku wywiadu, jak tutaj przychodziłaś grać jako zawodniczka, a teraz będąc w roli trenerki i kibica, myślałaś, że może się ten projekt rozrosnąć do obecnych rozmiarów? I masz taki trochę żal do losu, że mogłaś dzisiaj stanowić część tej drużyny?

Od początku widziałam w tym klubie ogromny potencjał. Organizacja zawsze była na wysokim poziomie, a kibice nas wspierali. Cieszę się, że możemy oglądać siatkówkę na najwyższym poziomie w Tarnowie. Nie mam żalu do losu, kontuzje są nieodłącznym elementem sportu i potrafią pokrzyżować plany. Teraz spełniam się w innych rolach, a dziewczynom bardzo kibicuję. 

Rozmawiał Konrad Gaweł