Przed meczem nie kalkulowaliśmy. Pracowaliśmy bardzo mocno 9 miesięcy i każdy chciał wygrać. Jest niedosyt, który ciągnie się od przegranego meczu z Wisłą Warszawa. Dzisiaj Dąbrowa zagrała dużo lepiej w ataku. Miały słabe przyjęcie bo na poziomie 30%, więc nasz blok powinien funkcjonować lepiej, jednak w ataku ryzykowały i odważnie zbijały piłkę. To się im opłaciło. My mimo lepszego przyjęcia nie kończyliśmy swoich prób – Michał Betleja, trener Grupy Azoty PWSZ Tarnów.
Gospodynie zaczęły świetnie, bo od prowadzenia 3-0. Rywalki jednak błyskawicznie odrobiły straty, wygrywając cztery akcje z rzędu. Dąbrowianki rozpędziły się w ataku i ciężko było je zatrzymać. Po dłuższej serii wymian punkt za punkt, przyjezdne jako pierwsze potrafiły przełamać przeciwniczki. Po zdobyciu 16 punktu siatkarki z Tarnowa totalnie się zacięły. Do końca partii nie wygrały już żadnej akcji. W tym czasie zawodniczki MKS-u zanotowały między innymi dwa bloki oraz asa serwisowego, stąd ich pewna wygrana.
Początek drugiej odsłony zawodów to minimalna przewaga dąbrowianek, zniwelowana za sprawą kontry wykończonej przez Magdaleną Szabó. Po bloku Magdaleny Pytel gospodynie przegrywały tylko 12-13. Błąd rozegrania w tarnowskiej skipie spowodował jednak, że chwilę później przeciwniczki zyskały trzy oczka zapasu. Zatrzymany atak miejscowych zawodniczek skutkował pojawianiem się na tablicy wyniku 15-20. Końcówka znowu należała do podopiecznych Adama Grabowskiego. Seta zakończyły one spektakularnie, bo przy pomocy punktu zdobytego z zagrywki.
Grupa Azoty PWSZ Tarnów – MKS Dąbrowa Górnicza 0-3 (16-25, 18-25, 21-25)
Fot. Tomasz Schenk